dobrze się ogląda pod warunkiem, że się nie nastawia na ciągłe strzelaniny, to nie jest typowy western. A pod koniec filmu to się robi romansidło, nad którym obojętnie nie przejdzie żadna kobieta :)
spoiler
I jeszcze ta ostatnia scena w filmie, dla mnie dwuznaczna. Kamera najeżdża na zastawę w domu siostry doktora, którą ona miała otrzymać w razie gdyby Charlie zginął podczas strzelaniny (miał ją kupić stajenny). Może to oznaczać zarówno prezent ślubny, jak i to że Charlie nie wrócił z ostatniego przepędu bydła.

Sam musiał kupić "żonie" porcelanę. Stajenny, żeby ją kupić miał, w przypadku śmierci bohatera, sprzedać jego konia i siodło. Skoro więc "Costner" przeżył strzelaninę, to wyjeżdżając nie zostawił konia, zatem stajenny nie mógł go sprzedać, aby kupić porcelanę. ;-)

nawet zbyt mocno stonowany wydawało by się że celem było zwiększenie realizmu ale momentami jest tak spokojnie że aż naiwnie i przewidywalnie wręcz infantylnie, początkowo bylem pozytywnie zaskoczony a stopniowo coraz bardziej znużony stąd niska ocena 7/10
film jest przegadany, oszczędzili kosztów bo mogli kręcić dialogi na jednym, dwóch plenerach zamiast pokazywać historie kilku miejscach, usunięte sceny i opis reżysera wskazuje ze mogło być jeszcze nudniej, gdyby popracowano nad montażem wycinając conieco byłoby nawet 8/10 gdyby próbowano więcej pokazywać niż mówić byłoby 9/10 gdyby historia miłosna była mniej oczywista i reżyser inaczej rozłożył akcenty 10/10
film dla starych panien i potłuczonych przez życie starszych panów

Z tą historia miłosną (zbyt oczywistą) to fakt, chociaż trzeba pamiętać, że to film z roku 2003. Komentarz piszesz po ponad 10 latach od premiery, i ja również.
Kino się zmienia.
Dziś już takie proste akcje raczej by nie przeszły. Któryś z bohaterów by zginął a może też i wybranka.
Akurat ostatnio oglądałem Hatfield I Mccoy - Kevin Costner, podobne czasy, westernowate klimaty.
Film z 2013, i mimo, że oparty na prawdziwej historii, to tam już nie ma pierdzenia - poprzeczka podniesiona o 2 oczka, film świetny i widać że prowadzony w nowej konwencji.

Tak czy siak, mimo paru zamulających epizodów, całkiem dobrze ogląda się to Bezprawie dziś, w 2016 roku :>
Ja akurat lubie Costnera bo jakoś przyciąga przed ekran i stara się grać w ciekawszych filmach itp. (podobnie jak np Mel Gibson).

Fajnie się ogląda, chociaż nie jest to wybitny film. Raczej nic nowego tu nie dodam. Po prostu dobry.