Recenzja filmu

Bezprawie (2003)
Kevin Costner
Robert Duvall
Kevin Costner

Dziki Zachód powraca

Rok 1882. Dzika preria gdzieś w Ameryce. Na niej czterej jeźdźcy: twardy i zahartowany Boss (Robert Duvall), doświadczony przez los Charley (Kevin Costner), impulsywny Mose (Abraham Benrubi) oraz
Rok 1882. Dzika preria gdzieś w Ameryce. Na niej czterej jeźdźcy: twardy i zahartowany Boss (Robert Duvall), doświadczony przez los Charley (Kevin Costner), impulsywny Mose (Abraham Benrubi) oraz młody Button (Diego Luna). Przemierzają przepiękne krajobrazy "wolnego świata" wraz ze stadem bydła, które pasą na łąkach. Niestety, nie wszystkim podoba się taki "wolny wypas"... A jednym słowem: Kevin Costner powraca, znów w roli reżysera. Jego najnowszym dziełem jest "Bezprawie", opowieść o Dzikim Zachodzie, prerii i miłości. I oczywiście o walce dobra ze złem - z takiego miksu otrzymujemy szablon typowego westernu z lat 60-tych. Film ten urzekł mnie jednak. Dlaczego? Costner przedstawia fabułę filmu w sposób szczególny - uwypukla przeżycia wewnętrzne bohaterów - rozterki życiowe, pamięć o niechlubnej przeszłości. Choć nie jest to obraz, który choć w połowie umywałby się do wspaniałego dzieła Clinta Eastwooda "Bez przebaczenia", jestem zadowolona właśnie z takiego sposobu przekazania treści. Główny motyw filmu to deszcz, wszędzie jest mokro i "błotniście". Po jakimś czasie oglądania zaczęłam czuć ten deszcz na sobie! Podoba mi się tak realistyczne przedstawienie wydarzeń. Kostiumy proste, ale pasujące do całości. Są przedstawione tak, że cały czas wierzymy, że używano ich od wielu lat w trudnych warunkach - brudne, podarte. Do tego dochodzi scenografia - małe miasteczko. Aż trudno uwierzyć, że nie istnieje ono naprawdę. Dodatkowo muzyka nastraja nas do strzelaniny - i walki o dobro. Po tylu pochwałach nadszedł czas na naganę. Jest to mała rzecz, ale dosłownie kuje w oczy. Podczas oglądania filmu mamy okazję zobaczyć wiele razy bohaterskie czyny głównych postaci. Co temu towarzyszy? Totalny kicz zaprawiony dozą złego smaku: spowolnione tempo, anielskie uśmiechy na twarzach, postawa zwycięzcy. Odnosiłam wtedy wrażenie, że jestem na filmie z lat 80-tych. Podsumowując, jestem skłonna zapomnieć o paru niedociągnięciach, gdyż gra aktorska najważniejszych postaci jest według mnie profesjonalna, cały czas widziałam bohaterów, a nie "znane twarze Hollywoodu". Dlatego jestem zadowolona i nie żałuję, że poszłam do kina, a nawet odwrotnie - chętnie obejrzałabym ten film jeszcze raz.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Wielu krytyków kpi sobie z reżyserskich i aktorskich dokonań Kevina Costnera. Sam tego nie rozumiem, gdyż... czytaj więcej
Jak najkrócej opisać ten film? Dla mnie "Bezprawie" to pieśń miłosna, film opiewający wspaniałą Amerykę i... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones